Święta i końcówka roku – jak odnaleźć się w tym czasie?

Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie często koniec roku jest intensywny, a okolice świąt prawie zawsze pełne różnych emocji. Tym bardziej cieszę się na kolejny webinar z cyklu pt. „Odczarować” wzorce relacji. Mam nadzieję, że przyda się na każdy czas, bo temat relacji jest uniwersalny. Nagranie będzie na pewno do zakupu.

Podzielę się dziś czymś osobistym, co pomogło mi w byciu ze sobą. Pamiętam, jak od dzieciństwa sprzeczne uczucia budziły we mnie święta. Wszyscy się przygotowywali, robili mnóstwo rzeczy mając nadzieję, że będzie inaczej, a potem okazywało się, że jest jak zawsze. Nie pamiętam, ile miałam lat, jak kiedyś pojawiło się w mojej głowie pytanie, czy to jest jak ze sztuką w teatrze z tymi świętami. Nie rozumiałam, czemu wciąż i wciąż powtarza się repertuar. Pytałam się siebie, czy zawsze będę mieć nadzieję, a potem doświadczać rozczarowania. Nie mogłam pojąć, czemu wszyscy chcą dobrze, a tak bardzo im/nam się nie udaje.

Uczucia mogą być w święta silne i skrajne. Często dlatego, że przez wiele lat w te dni w domach rodzinnych, nie rozumiejąc samych siebie, chłonęliśmy jak gąbki emocje rodziców, dziadków, babć, cioć, wujków. Doświadczaliśmy w dynamice rodziny, czegoś znacznie od nas większego i niezrozumiałego.
W dynamice rodziny działają wypowiedziane i niewypowiedziane słowa, tajemnice, pretensje, oczekiwania, nadzieje, obawy, sztywne granice lub trudności z ich postawieniem.

Kocioł emocji, nie zawsze strawny.

Temat karmienia, zajadania, niejedzenia, smakowania, przygotowania. Jedzenie na święta też może być istotnym tematem, dosłownym, ale i symbolicznym.
Dużo przygotowań, nadziei, czekania na gwiazdkę, Mikołaja, na inny czas.

Jak się nie rozczarować i nie przebodźcować?

Nie mam recepty. Ale mam sposób, który u mnie działa. Pomyślałam, że się podzielę.

Do czego Cię zapraszam?
• Wybierz swoją porę. Moja jest tuż przed zaśnięciem lub tuż po obudzeniu.
• Znajdź taką pozycję, ułożenie ciała, by poczuć się bliżej siebie. Można objąć siebie, można zawinąć się miękkim kocem. Cokolwiek, co daje fizyczną przyjemność albo choć fizyczne ciepło.
• Potem zauważ swój stan emocjonalny i wiedz, że nie musisz go dokładnie nazywać, analizować (kiedy indziej warto się oczywiście zastanawiać, ale nie zawsze, nie w kółko), a UZNAĆ go.

Jak to można zrobić?

Wdech, wydech, objęcie siebie ze świadomością często splątanych emocji i myśli.
Powiedz do siebie słowa: „No pewnie, że tak się czujesz. Widzę to i nie dziwię się.”

Albo po prostu: „Jasne, że tak czujesz.”

Nieraz mówię do siebie jakimś słowem od młodzieży, nieraz z filmu. Sprawdzam co działa, żeby nie było sztucznej sztampy.
I znów wdech, wydech i bycie ze sobą w objęciu.
Niestopienie się z tymi emocjami, nieracjonalizowanie, nierobienie, a chwila pobycia z akceptacją.
• Nieraz pytam się siebie, czy ta emocja jest z dziś, czy z kiedyś i ile mogłam mieć wtedy lat. Ale nieraz idę za intuicją i czuję niechęć do tego pytania, więc odpuszczam.
• Nieraz pytam, czy to moja emocja, czy ostatnio rozmawiałam z kimś, kto lubi oddawać swoje emocje innym do przeżywania. A ja w tym miałam życiowy trening i nieraz mogę nie zauważyć wrzutki. Jak tak było, to mówię: „Wydychaj, to nie Twoje Dziewczyno.”

Przełom nastąpił po kilku miesiącach tej praktyki.
Jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, napiszę, jak było. Poczułam, że jestem bezpieczna w swoich objęciach, że moje zranienia, oczekiwania, pretensje, cały ten mix mogę objąć, nie odrzucić, nie porządkować. Spłakałam się wtedy.

Ulga była ogromna. I ciepło.

Potem nie było już tak spektakularnie, ale za to na stałe lepiej. To odczucie, że zawsze mogę się objąć i być przy sobie przesączyło się do mojej codzienności.
Potrzeba czasu i praktyki, by móc transformować i odbudowywać.

Pamiętaj o sobie teraz i potem też.

Zostaw Komentarz