Co za ulga nie zatrzymać w sobie nieswoich przeżyć.

Dziś kolejna opowieść osobista. Wiem, ze istnieje zbiorowa nieświadomość, istnieje też pamięć pokoleniowa, a przeżycia zapisują się w ciele. Tak, wiem o tym. Jednak to, czego doświadczyłam w nocy z 23 na 24 lutego a potem podczas spotkania międzynarodowej grupy superwizyjnej terapeutek tańcem i ruchem z różnych krajów wprawiło mnie w osłupienie i dało nadzieję i ulgę.

Miałam dogłębnie okropny sen, a ponieważ pewną częścią mojej życiowej historii były wysokie wymagania i krytyczne podejście do samej siebie, to po ciężkiej nocy i śnie wróciły nuty pretensji do siebie.

Zaczęłam sobie wyrzucać jak będąc tak świadoma, ucieleśniona, pracująca z innymi itd. mogę mieć takie sny! Trochę to łagodziłam tym, że przecież nie było to moją fantazją, świadomą myślą, ale słabo to działało. I dotarło do mnie, że chcę być coraz bardziej przejrzysta i że powiem o tym śnie, jeśli grupa zechce usłyszeć. A to grupa zawodowa terapeutek, które podobnie jak ja pracują już ok. 15-20 lat i czas na sprawy pracy.

Grupa ludzi w kręgu.
Taniec dłoni.

I stało się tak, że temat snu został wybrany. Bo zawsze jest tak podczas naszego spotkania, że głosujemy za danym tematem. I usłyszałam, że sporo osób ma ostatnimi czasy mocne, dojmujące sny i trudne emocjonalnie zdarzenia. I padły tematy związane z napaścią na Ukrainę, różnymi utratami, końcami, datami i datą 24 lutego. Poczułam jak łączę się z tymi Kobietami z różnych krajów i kontynentów.

Nie wiedziałam, czy opowiem ten sen, czy nie. Ale padło o niego pytanie. I zaczęłam mówić. Umówiłyśmy się, że każda z nas połączy się wcześniej z ziemią, ze swoim i jej centrum, że każda z osób będzie słuchała w takiej pozycji w jakiej jej wygodnie, a niekoniecznie patrząc na mnie. Że cokolwiek powiem jest ok. i jakkolwiek ktoś zareaguje też będzie ok.

I poczułam jakbym opowiadała jakąś część historii, której nigdy nie przeżyłam, ale mogły przeżyć pokolenia moich babć, prababć i pradziadków. Historie, które niestety dzieją się teraz na świecie. Czułam jakby coś spływało ciężkiego z mojego ciała, przestawało mnie przygniatać. Widziałam, czułam, nie zaprzeczałam. Poczułam mieszankę emocji związaną z tym, że jestem człowiekiem, kobietą, tutaj na ziemi w swoim ciele. Ulgę, nadzieję, utratę, zasoby, połączenie i ogromną płynącą moc z połączenia i współodczuwania.

👉 Czemu o tym piszę ?

Bo to, co zapisuje się w naszym ciele, w nieświadomości działa. Zbieramy, chłoniemy doświadczenia własne, opowiadane przez innych historie i nieraz sami siebie oskarżamy o sny, myśli, odczucia. Oddzielamy się myśląc, że może to coś z nami nie do końca jest tak.

Warto się dzielić. Warto usłyszeć inne osoby. Warto poczuć się całością. Nie pamiętałam świadomie jak szłam spać, że po 23.02 świat rok temu dla tak wielu osób stał się bardzo inny. Ale widać moja nieświadomość pamiętała i rozpękła się na kawałki dojmujących obrazów i postaci ze snu.

Poruszyło mnie to też jak prowadząca zadbała o nas, o to, że każdy słucha jak może. Czułam że te historie wypływają i wsiąkają w ziemię. Nie chcę by je ktokolwiek dźwigał. Mogą uświadamiane odchodzić, ale zostać w szacunku usłyszane.

Opowiedzenie historii, uwolnienie jej, usłyszenie, ale nie podanie dalej, by obciążyć. A takie usłyszenie, by współodczuwać i uwalniać dając szacunek. I niemuszenie się naprawiać, ganić za sny, emocje i to co się pojawia, bo nie wszystko jest nasze, choć możemy to poczuć.

Senny krajobraz.

Zostaw Komentarz